Wolny piątek czy lepiej poniedziałek?

Odwieczne pytanie korpo-szczura: czy zrobić sobie długi weekend od piątku, czy może zniknąć strategicznie w poniedziałek, zanim ktoś zacznie eskalować tematy po weekendzie?

Oba rozwiązania mają swoje use case’y. Ale wybór dnia wolnego to nie tylko decyzja personalna – to lifestyle statement.


🧃 Wolny piątek – dzień lightowych touchpointów

Piątek w biurze to stan między życiem a offline.
Kalendarz nabity spotkaniami bez celu, catch-upami bez agendy i follow-upami do zadań, które nikt nie pamięta, kto miał zrobić.

Część zespołu robi już mentalne log off, inni dopychają taski kolanem, bo deadline był „na wczoraj”.
W Slacku cisza. Na Teamsach ktoś wrzuca mema o tym, że „piątek to nowa sobota”.
Wszyscy udają, że są produktywni, ale w rzeczywistości przeglądają Booking i planują, o której otwierają się ogródki.

Jeśli weźmiesz wolne, to serio – nikt nie zauważy.
Raport i tak się nie wygeneruje, a twój manager właśnie zaczyna „deep worka” na LinkedInie.
Idealny moment na out of office.


☕ Wolny poniedziałek – kontrolowany chaos w trybie silent mode

Poniedziałek to dzień, gdy system wstaje, ale użytkownicy jeszcze nie.
Outlook wybucha, Jira się zapętla, a ktoś z działu sprzedaży wysyła maila z tytułem „URGENT – na dzisiaj”.

Zespół loguje się na kacu, robiąc stand-up pełen bełkotliwych wymówek, a ty… nie istniejesz.
Nie ma cię w kalendarzu, nie ma cię w threadzie, nie ma cię w blejm-czejnie.
Ktoś inny dostaje po dupie za to, że coś nie dowiozło.
Ty jesteś bezpieczny – w trybie offline, w dresie, z kawą w ręku i zero Teams’owych pingów.


🧩 Werdykt korporacjusza

Piątek to wybór dla tych, którzy chcą zamknąć sprint z czystym backlogiem i otwartym piwem.
Poniedziałek – dla tych, którzy wolą wrócić, gdy dym po eskalacjach już opadnie, a inni zdążyli zrobić sobie post-mortem call.

W skrócie:

  • Jeśli twoim mottem jest „niech się pali, byle mnie nie było” – bierz poniedziałek.
  • Jeśli wolisz zakończyć tydzień z uczuciem „done & dusted” – piątek jest twoim deliverablem.

A najlepiej? Weź oba.
Nie dlatego, że możesz.
Tylko dlatego, że ludzie myślą o sobie i mają cię w dupie, a HR i tak zapomni to odliczyć z puli.

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *